09 sierpnia

DRUGIE ŻYCIE WIKLINOWEJ PÓŁKI ZE ŚMIETNIKA.

Trochę historii.
Jakiś czas temu mój Ł. przybiegł taki zafascynowany, że pod naszym blokowym śmietnikiem stoi całkiem fajna półka wiklinowa. Jakoś niezbyt jego entuzjazm podziałał na mnie, ostudziłam jego emocje i temat zszedł gdzieś na dalszy plan wśród całodziennych spraw.
Jednak gdy wracaliśmy z pracy ta biedna, brązowa wiklinowa półka nadal stała sobie taka samotna pod śmietnikiem, czekała na nas i... poddałam się. Nie wiedziałam jeszcze co z nią zrobię, ale stwierdziłam, że gdzieś tak znajdę jej kiedyś jakieś miejsce. I tak stała trochę na balkonie, trochę na korytarzu, aż w końcu mnie naszło i zaplanowałam w głowie jej metamorfozę!


Najpierw kolor później miejsce!
Wcześniej źle podeszłam do sprawy, bo zaczęłam od tego, gdzie ja ją postawie. Szukałam jej miejsca i myślałam sobie "o tu będzie pasować w takim kolorze, ale wiklina odpada". To spowodowało właśnie, że odstawiłam te plany gdzieś na bok, bo mi nigdzie ta półka nie pasowała! 
No i nadszedł ten moment, że jestem sama w domu, Ł. wyjechał, ja już obejrzałam wszystkie seriale, więc co tu robić w sobotnie popołudnie? Sprawdziłam szybko stan mojego magazynku z wszelkimi farbami, sprayami i innymi gratami i padło na srebrny spray, z prostego powodu... miałam go najwięcej :) Bez zastanowienia wyrzuciłam wszystko na balkon i tak jak stałam w sukience w kwiatki , tak zaczęłam to wszystko pryskać. Z tego całego mojego podekscytowania prawie zapomniałabym zrobić fotkę półki przed metamorfozą! 
przed i w trakcie

Powalający efekt końcowy. 
Oczywiście nie miało kiedy padać tylko akurat w tę noc, gdy moje "cudeńko" sobie spokojnie schło. Całe szczęście po wyschnięciu okazało się, że z meblem jest wszystko ok. Jedynie koszyczki trzeba było spryskać dodatkową warstwą. Efekt końcowy mnie osobiście zachwycił! Od razu wiedziałam, że nowa, srebrna półka zajmie honorowe miejsce w przedpokoju w pobliżu naszej starej, pomalowanej na biało, wiklinowej, bardzo podobnej. Razem komponują się znakomicie. Jedyny problem jaki miałam to było dobranie czegoś do postawienia na półce. Jakiś czas temu kupiłam piękny, duży metalowy kosz w ukochanym różu przechodzącym w szarość. Wydał mi się tutaj idealny, jednak przy jego "wypełnianiu" miałam dwie opcje, które mi się podobały. Docelowo wygrała ta z zieloną butelką. Pewnie dlatego, że aktualnie w moim salonie panują tropikalne, botaniczne dodatki. 










Podsumowujac...
Moja nowa półka kosztowała mnie około 10zł, jest to koszt jedynie sprayu, bo nawet nie wypsikałam całej puszki. Dobrze mieć takich sąsiadów, którzy wyrzucają takie skarby na śmietnik i takie Męża, który je znajduje :)
A jak Ci się podoba mój nowy mebel ze śmietnika? Która opcja dekoracji bardziej do Ciebie przemawia? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Mieszkanie Marzeń , Blogger